wtorek, 25 października 2016

II.2

-W sumie to pod dwoma warunkami.Po pierwsze, chrzestną dziecka też będę, a po drugie, powiesz rodzicom o dziecku- powiedziała Zośka.
-Na pierwszy warunek się zgadzam, ale na drugi na pewno nie. Nie po tym, co zrobił.
-Ale Emilka, on ma prawo wiedzieć, że będzie dziadkiem.
-Nie chcesz być świadkową, to nie. Wezmę Małgosię- odparła Emilka.
-Siostra, ale oni powinni wiedzieć, że będą dziadkami.
-Mamie powiem, ale ojcu nigdy w życiu. Przecież wiesz jaki ma charakter.
-Oj, Emilka. Powiedz mi, co ja mam z tobą zrobić, no co? A co jeśli ja bym była przy tym?
-Mam lepszy pomysł. Na sobotę przygotujesz kolację dla mnie, Krzyśka i moich rodziców i zabierzesz Tośka, żeby znowu nie musiał oglądać jak mój ojciec się rzuca na Krzyśka.
-Nie ma problemu. Zajmować się nim to czysta przyjemność. W ogóle słyszałaś nowinę?- zapytała Zosia.
-Jaką?
-Będę pracować u was na komendzie!!!- krzyknęła i rzuciła się na kuzynkę. Emilka się ucieszyła na tą wieść. Była zadowolona, że Zośka w końcu postanowiła się ustabilizować. Chwilę szczęścia przerwał im dzwonek. Pani domu podniosła się i poszła otworzyć drzwi. To, kogo tam zobaczyła, wyprowadziło ją z równowagi, ale postanowiła jednak tego nie okazywać.
-Co tu robisz?- spytała, nie wpuszczając nawet mężczyzny do środka.
-Spodziewałem się milszego powitania.
-No to się pomyliłeś. A teraz dam ci jedną radę. Idź stąd, bo to może się dla ciebie źle skończyć- odparła pewna siebie Emilka.
-Ale ja chciałem tylko pogadać.
-To ja mam pomysł. Ty sobie tu stój i gadaj, a ja w tym czasie pójdę i położę się wygodnie na sofie- powiedziała i chciała zamknąć drzwi, lecz mężczyzna ją powstrzymał.
-Emilia, tu chodzi o zdrowie, a nawet życie Milenki- rzekł, a kobieta wtedy uległa i wpuściła faceta do środka.
-Zośka, ja wiem, że to tak niekulturalnie, ale mogłabyś już iść? Potem do ciebie zadzwonię- zapytała Emilka. Zosia, widząc, kto jest gościem, postanowiła opuścić wspólne mieszkanie Drawskiej i Zapały, ale nie miała zamiaru gdzieś dalej odchodzić. Bała się, że Emilce może stać się krzywda, dlatego siadła na schodach. Po pięciu minutach usłyszała, że ktoś wchodzi po schodach. Już miała się przesunąć, kiedy zobaczyła Krzyśka. 
-O, a co ty robisz tutaj?- spytał policjant.
-Eee, no na Emilkę czekam, bo wyszła do sklepu- wymyśliła na poczekaniu. 
-A nie wiesz za ile wróci, bo ja nie mam klucza i...- Krzysztof nie skończył, bo drzwi do jego mieszkania się otworzyły, a on zrobił wielkie oczy. Tak samo jak Emilka, która nie spodziewała się zupełnie swojego narzeczonego. Wiedziała, że będzie musiała się mu solidnie tłumaczyć z zaistniałej sytuacji.
-To ja już może pójdę- powiedział mężczyzna. Zosia doszła do takiego samego wniosku i narzeczeni zostali sami. 
-Emilia, możesz mi wytłumaczyć, co to za mężczyzna?
-Kochanie, może porozmawiamy jak wrócisz już z pracy- zaproponowała. Niestety musiał przystać na tą propozycję, bo Ala zadzwoniła, że maja interwencję. Emilka była wdzięczna losowi, że dał jej czas na przemyślenie wszystkiego.
Krzysiek opuścił mieszkanie i udał się do swojej partnerki. Wsiadł do radiowozu, trzaskając przy tym drzwiami. Alicję bardzo to zaskoczyło.
-Wiem, że dopiero się poznaliśmy i nie będziesz mi się chciało że wszystkiego zwierzać, ale stało się coś?- zapytała. 
-Masz rację, nie mam zamiaru ci się zwierzać że wszystkiego. Co z tą interwencją?- Krzysiek zmienił szybko temat. 
-Jacek mi dał przed chwilą znać, że piątka była bliżej i ich wysłał. Może przerwę byśmy zgłosili?- zaproponowała. 
-Mi wszystko jedno- burknął Krzysiek i odpalił silnik. Ruszył w stronę komendy, a Ala zgłosiła przerwę. Gdy siedzieli na stołówce, przysiedli się do nich Ola, Mikołaj i Jacek.
-A co ty Krzysiek taki nie w sosie dzisiaj?- zapytał Jacek, który od razu zobaczył, że kolega ma popsuty humor.
-Możecie nie wnikać?- spytał i skupił się na jedzeniu.
-Nie wiesz, co mu jest?- spytał cicho Mikołaj Alicję. Ona tylko pokręciła przecząco głową.
-Dacie mi spokój?- Krzysiek gwałtownie wstał od stołu. Zabrał swoja tacę z jedzeniem i udał się do biura. Po dziesięciu minutach dołączyła do niego Ala.
-Krzysiek, mógłbyś się ogarnąć? W pracy jesteś- powiedziała dosyć ostro.
-Przepraszam. Po prostu jak pojechałem do domu, to kuzynka Emilki siedziała na schodach, a z mieszkania wyszedł jakiś mężczyzna- wyznał i oparł głowę o fotel.
-W sumie, to cię nawet trochę rozumiem- odparła Ala.
-Serio?
-Tak. To było jakiś czas temu. Skończyłam wcześniej pracę. Wróciłam do domu i zastałam mojego narzeczonego z jakąś kobietą w łóżku.
-Czy ty mi sugerujesz, że Emilka mnie zdradza?
-Nie, nie chcę ci nic sugerować. Ja miałam twarde dowody, ale ty ich nie masz, więc radzę ci, pogadaj z nią o tym, niech ci to wytłumaczy. Może to jakiś kolega?
-I Zośka akurat by mnie okłamywała, że Emilka jest na zakupach.
-Pogadaj z nią i nie wyciągaj pochopnych wniosków- powiedziała- A teraz zanieś ten talerz na stołówkę i chodź do radiowozu. Czekam tam na ciebie.
-Ale ja mam kluczyki- zwrócił się do niej i sięgnął do kieszeni, żeby pomachać jej przed nosem, ale Ala tylko się zaśmiała.
-Już ich nie masz- powiedziała i wybiegła z biura. Krzysiek tylko pokręcił głową. Zaniósł talerz do pani Zosi, przy okazji przeprosił Mikołaja, Olę i Jacka, których spotkał na korytarzu. Oni mu wybaczyli i poszedł do auta, gdzie siedziała już Ala. Ruszyli na patrol. Był on bardzo spokojny i osiemnastej policjanci mogli już wrócić do domu. Już w przedpokoju było czuć, że Emilka przygotowała kolację.
-A gdzie Tosiek?- spytał, nie widząc swojego syna.
-U twojej mamy- odpowiedziała i pocałowała go w policzek- Idź do kuchni kochanie, musimy porozmawiać.
-Okej- Krzysiek ściągnął bluzę i poszedł do pomieszczenia, gdzie był nakryty stół. Narzeczeni siedli na przeciwko siebie.
-Wiem, co sobie pomyślałeś, gdy zobaczyłeś tego gościa, ale muszę ci coś powiedzieć. Jeśli będziesz mi się kazał wyprowadzić zrozumiem, ale wysłuchaj mnie do końca...

***
Jak myślicie, co ukrywa Emilka? Kim był ten mężczyzna i kto to Milenka? Jaka będzie decyzja Krzyśka po usłyszeniu wyznania.

Przepraszam, że tak długo opowiadania nie było, ale obowiązki szkolne dają się we znaki i trudno mi znaleźć wolną chwilę.