niedziela, 24 stycznia 2016

I.12

-Mój przyjaciel miał żonę i córkę. Jego żona wyjechała z gościem, który nazywał się Alan Dablić do Anglii. Podczas próby odbicia, przeżył tylko on- powiedział Damian, a Emilka niezbyt to rozumiała.
-Ale jaki związek ma z tym ta mecenas?- zapytała.
-Taki, że to ona zajmowała się tą sprawą- odpowiedział jej kolega.
-No i co z tego? Może to zwykły przypadek- zasugerowała brunetka, siedząca na miejscu pasażera.
-Chyba mi nie powiesz, że wierzysz w przypadki?
-I tak, i nie.
-Jak się nazywa ta wasza koleżanka?- zapytał, a Emilka zaczęła się śmiać.
-Nie no, Monika na pewno nie jest w to wmieszana. Nie ma w tym żadnych korzyści.
-No to nie, bo ta kobieta, co mu poleciła mecenas Tokarczyk, to miała na imię Asia, ale nie mamy pewności, że nie mają w tym żadnego udziału.
-Za bardzo znam Monikę. Ona na pewno nie ma z tym żadnego związku. Ma dziecko, kochającego męża. Poza tym jest policjantką.
-Może chciała zarobić.
-Artur sporo zarabia, więc nie potrzebuje dodatkowych dochodów.
-A to jest ta Monika, która ma niepełnosprawnego syna?- dociekał Damian dalej. Prawda była taka, że o Monice kilka komisariatów słyszało, w czasie, gdy zbierała pieniądze na operację Franka. Emilka domyśliła się o co chodzi.
-Możesz nie osądzać Moniki? To naprawdę w porządku babka.
-Dobra, już nie dociekam. W ogóle jak się czujesz?- mężczyzna szybko zmienił temat.
-Dobrze, nic mi nie jest. Spokojnie.
-Ok- Damian się uciszył. Do szpitala nie rozmawiali prawie w ogóle. Od czasu do czasu, spytał się Emilii, czy wszystko ok. Po czterdziestu minutach byli na miejscu. Emilia wysiadła z auta i ruszyła w stronę szpitala, ale po paru krokach zakręciło jej się w głowie. Damian to zobaczył i wysiadł z auta. Podszedł do koleżanki.
-Emilka, wszystko dobrze?
-Nie, niedobrze mi, w głowie mi się kręci- odparła, po czym straciła przytomność.
Obudziła się dopiero po kilku godzinach, na oddziale patologii ciąży. Siedział przy niej Krzysiek, trzymając ją za dłoń.
-Emilka- Zapała uśmiechnął się na widok, że jego partnerka się obudziła.
-Gdzie ja jestem, co się stało?- zapytała.
-Straciłaś przytomność przed szpitalem, jak przywiózł cię tu ten policjant- oznajmił Krzysiek.
-A co z Tośkiem?
-Z Tośkiem wszystko ok. Lekarze robią wszystko, żeby nie doszło do powikłań. Twoja mama z nim jest.
-Aha, a nie rozmawiałeś z moim lekarzem? Dziecko żyje?
-Tak Emilko, nasza kruszynka jest cała i zdrowa- Krzysiek uśmiechnął się do partnerki- Emilia, powiesz mi w ogóle, co się stało? Jak ty się w Wadlewie znalazłaś?
-Możemy kiedy indziej o tym pogadać, proszę. Strasznie źle się czuję- odparła Emilka, po czym Krzysiek stracił z nią kontakt. Emilia miała nieobecne oczy. Przerażony Krzysiek zawołał lekarza, który postanowił, żeby zabrać Emilię na tomografię. Krzysiek siadł na podłodze przed pracownią i zaczął płakać. Nie wiedział, co mogło stać się jego dziewczynie. Najpierw przez dwie godziny była nieprzytomna, teraz stracił z nią kontakt, bał się, że może stracić ją i dziecko.
-Operujemy- usłyszał od lekarza, który wcześniej zalecił TK.
-Co z nią?- Krzysiek się podniósł, gdy zobaczył, jak Emilię wywożą z pracowni.
-Pani Emilia ma bardzo rozległego krwiaka. Jeśli teraz nie zoperujemy jej, zostaną uszkodzone liczne części mózgu, a skutki tego mogą być naprawdę poważne.
-A dziecko?- zapytał.
-Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby je uratować- odparł lekarz i ruszył w stronę sali operacyjnej. Krzysiek siadł na krześle, kompletnie załamany tym wszystkim. Bał się, że straci najbliższe mu osoby i zostanie sam albo uszkodzą coś Emilii i do końca życia będzie niepełnosprawna, ale mimo to starał się być dobrej myśli.
Kiedy tak siedział, podeszła do niego mama Emilii.
-Co z nią?- zapytała, siadając obok Krzyśka.
-Operują ją- odparł i się rozpłakał.
-Mam nadzieję, że będzie z nią wszystko w porządku. Mam tylko ją.
-Też mam taką nadzieję- powiedział i schował głowę w dłoniach. To, że nie wiedział, co się z nią dzieje, przytłaczało go. W czasie, gdy operowali, zdążył kilka razy przejść się do syna. Wyszedł również przed szpital, zaczerpnąć świeżego powietrza. Kiedy tak chodził, usłyszał, że jego telefon dzwoni. Spojrzał na wyświetlacz i ujrzał numer mamy Emilki. Odebrał.
-Krzysiek, Emilka jest już po operacji. Chodź tutaj do nas. Jesteśmy na sali pooperacyjnej.
-Ok, zaraz będę- powiedział i schował telefon do kieszeni spodni, po czym jak najszybciej udał się we wskazane miejsce. Gdy już dotarł na miejsce, mama Emilki rozmawiała z lekarzem. Stanął z boku i przysłuchiwał się rozmowie, ale cały czas jego wzrok był skierowany na nieprzytomną ukochaną. Był tak na niej skupiony, że wyłapywał tylko pojedyncze słówka. Dopiero ostatnie zdanie lekarza do niego dotarło.
******************************************
Dawno nie dodawałam opowiadania, ale już jest ;)
Jak myślicie jak brzmiało ostatnie zdanie lekarza, które dotarło do Krzyśka?
Czy udało się uratować dziecko? Czy Emilka to przeżyje?

środa, 13 stycznia 2016

I. 11

-T t trup?- zapytał z niedowierzaniem. Myślał, że się przesłyszał. Gdy pani Ewa usłyszała to słowo z ust Krzyśka, zbladła na twarzy.
-Tak. Policjanci z Wadlewa powiedzieli, że Emilia została porwana przez Julię Tokarczyk- tłumaczył Jacek, a Krzyśkowi co raz bardziej biło serce i bał się, że stracił Emilię na zawsze- Jak weszli do sypialni, to zobaczyli właśnie tą mecenas, jak mierzy do Emilkę- na te słowa serce Krzyśka zabiło mocniej- W końcu strzeliła sama do siebie- dokończył, a Krzysiek odetchnął z ulgą, że to nie chodzi o jego partnerkę. Z kolei zaskoczył go fakt, że kobieta, która była taka dobra, pomogła mu odzyskać syna, posunęła się do czegoś takiego. Już pomijał fakt, że przyszła pod jego dom i go podrywała, ale żeby porwać Emilię i usiłować ją zabić? Nie mieściło mu się to w głowie.
-Dzięki za info. Cześć- odparł Krzysiek i się rozłączył. Spojrzał na mamę Emilki z delikatnym uśmiechem, a potem się do niej zwrócił.
-Żyje.

Wadlewo, dom Emilki i Krzyśka
-Emilka, wszystko w porządku?-  zapytał Damian, podchodząc do przerażonej przyjaciółki.
-Tak Damian. Chyba- odpowiedziała niezbyt pewnie.
-Może wezwę karetkę?- zaproponował.
-Nie, dzięki.
-Jak chcesz, chodź może stąd- powiedział i pomógł wstać Emilii. Cały czas bolała ją głowa. Do salonu szła chwiejnym krokiem, podtrzymywana przez przyjaciela. Emilka usiadła na sofie, a Damian poszedł po szklankę wody. Wrócił z nią po chwili i podał kobiecie.
-Na pewno nie chcesz jechać do szpitala? Nie wyglądasz najlepiej. Jesteś cała blada- mówił z troską.
-Nie- powiedziała stanowczo, a po chwili wyszła do toalety, bo ją zemdliło.
-Wszystko w porządku?- Damian podszedł pod łazienkę zaniepokojony. Jednak Emilia nie odpowiedziała. Postanowił wejść. Ujrzał Emilię, która wymiotowała.
-Może lepiej ja zadzwonię na pogotowie? Może masz wstrząśnienie mózgu. Ona cię uderzyła w głowę?- dopytywał z troską.
-Uderzyła, ale to nie od tego. To od ciąży- powiedziała, ale potem pożałowała tego.
-Emilka, jedziemy bez dyskusji do szpitala- oznajmił stanowczo, kobieta zaczęła się bronić.
-No ale naprawdę nie trzeba.
-A jak zrobił ci się jakiś krwiak? Sama powiedziałaś przecież...
-Damian, przestań. Nic mi nie będzie.
-No dobra, to chociaż cię zawiozę do matki.
-To zawieź mnie do Wrocławia, do wojewódzkiego na oddział dziecięcy. Tam jest mój partner z synem- poprosiła Emilka.
-No dobra, nie ma problemu- Damian uśmiechnął się do przyjaciółki. Emilka się ogarnęła i oboje udali się pod dom Damiana, gdzie mieszkał ze swoją żoną i dzieckiem. U Emilki w domu został Romek, aby być przy zabezpieczaniu ciała.
Prywatnym autem policjanta udali się do Wrocławia, do szpitala, gdzie przebywał Krzysiek razem ze swoim chorym synem.

W aucie Damiana
-W ogóle skąd ty znasz Julię?- zapytał Damian, gdy byli w drodze do stolicy dolnośląskiego.
-To znaczy to jest prawniczka Krzyśka, która pomogła mu odzyskać syna, którego porwała jego żona- wyjaśniła, a Damiana coś oświeciło.
-Czy ta jego żona wyjechała z Alanem Dabliciem?
-No tak, a ty skąd wiesz?- powiedziała zaskoczona Emilka, skąd jej znajomy znał taki szczegół.
-A wcześniej wzięli kredyt?- dalej dopytywał, a Emilii co raz bardziej rzedła mina.
-Skąd ty znasz takie szczegóły?- Emilia nie dowierzała w to, co słyszy.
-A kto mu dał namiary?
-Nasza koleżanka, znajoma prawniczki. Ale co ty insynuujesz?
-Co ja insynuuje? To może od początku.
******************************************
Przepraszam, że opowiadanie takie krótkie, ale myślicie, że co Damian chcę powiedzieć Emilii?

poniedziałek, 11 stycznia 2016

I.10

Emilka obudziła się w dobrze znanym jej pokoju. Była to sypialnia jej i Krzyśka. Leżała na łóżku. Próbowała sobie przypomnieć, co się stało, ale to na nic. W jej głowie była pustka. Ostatnią rzecz jaką sobie przypominała to to, że była z Krzyśkiem w szpitalu, ale nawet nie mogła sobie przypomnieć z jakiego powodu. Chciała się podnieść i zadzwonić do Krzyśka, ale silny ból głowy jej na to nie pozwolił. Po chwili drzwi do sypialni się otworzyły i zobaczyła kobietę w czarnych włosach do ramion z bronią w ręku. To była adwokat Krzyśka- Julia, która pomagała odzyskać Tośka. Z oczu Emilii zaczęły płynąć łzy. Bała się o siebie i dziecko.
-To który to już tydzień?- zapytała, zbliżając się do Emilki i kierując pistolet w stronę brzucha.
-Nie twój interes- odpowiedziała ze strachem z głosie.
-Masz racje, może i nie mój, ale to z kim Krzysiek jest, już tak- powiedziała pewna siebie, a Emilce co raz bardziej leciały łzy z oczu.
-Czego, ty od nas chcesz? Przecież Krzysiek ci zapłacił za to, że go reprezentowałaś.
-Tak, a za kilka upojnych nocy, po których zaszłam w ciążę? Jak mu powiedziałam, że jestem w ciąży, to mnie rzucił. Zerwał ze mną kontakt, a ja nie wiedziałam co robić, więc wzięłam tabletkę wczesnoporonną. Niestety się wykrwawiłam i już nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Dlatego teraz strzelę do ciebie w taki sposób, że ty również nie będziesz mogła mieć dzieci- odparła i pociągnęła za spust pistoletu. Emilka jej nie wierzyła w to co mówi, a poza tym wiedziała, że to nie jest jej wina, że tak się stało.

Komisariat w Wadlewie
-Romek, zbieraj się- powiedział aspirant Damian Kubacki, jeden z nielicznych policjantów na tutejszym komisariacie. Był on dobrym kolegą Emilki. Gdy pracowali razem, byli nawet parą, ale nie układało im się najlepiej, dlatego woleli zostać przyjaciółmi. Tak się lepiej dogadywali i żadne z nich nie widziało siebie razem.
-Co się stało?- zapytał młodszy policjant o stopniu sierżanta.
-Dzwoniła pani Ewa Drawska. Mówiła, że była umówiona z Emilką, ale ona się nie zjawiła na spotkaniu, a tam gdzie mogłaby pójść we Wrocławiu, nie ma jej. Prosiła nas, żebyśmy sprawdzili, czy nie ma jej w Wadlewie- oznajmił Damian, chwytając za swoją radiostację i kluczyki od auta. Oboje udali się do radiowozu i ruszyli w stronę, gdzie mieszka Emilia. Dotarli po kilku minutach. Weszli na posesję. Byli zdziwieni, że drzwi do domu są otwarte. Weszli ostrożnie do środka i zaczęli się rozglądać. W pewnym momencie usłyszeli śmiech kobiety, który dochodził z piętra. Zaczęli się zastanawiać, co się tam może dziać. Romek, który mniej znał Emilkę, pomyślał, że zabawia się z jakimś kolesiem, z kolei Damian wiedział, że to nie jest śmiech Emilii, tylko innej kobiety. Udali się na piętro i stanęli przed drzwiami sypialni.
-To pożegnaj się z dzidziusiem- rzekła Julia.
-Wchodzimy- szepnął Damian- Odłóż tą broń- krzyknął, gdy już byli w pokoju i skierował swój pistolet na Julię. Emilia siedziała skulona i bała się wykonać najmniejszy ruch.
-Bo co?- odparła hardo.
-Bo strzelę do ciebie. Wcale nie będę patrzeć na to, że jesteś kobietą- rzekł.
-Wiecie co? Ja mam lepszy pomysł- powiedziała Julia, puszczając spust. W jednej chwili jedna z osób, przebywająca w sypialni, znalazła się w kałuży krwi.

Szpital, w którym przebywa Tosiek
-Kurwa, niepotrzebnie kazałem iść Emilii. Nawet nie wiem, co się z nią dzieje- powiedział zdenerwowany Krzysiek do mamy Emilii, która, gdy tylko jej córka się nie zjawiła, skontaktowała się z Krzyśkiem i przyjechała do szpitala.
-Spokojnie, już do waszego domu pojechał znajomy Emilki z komisariatu w Wadlewie. Może Emilka po prostu nie czuła się najlepiej, padła jej komórka i wróciła do domu- pani Ewa starała się uspokoić Krzyśka.
-Jeśli jej i dziecku coś się stanie, nie wybaczę sobie tego.
-Nic im nie będzie.
-Mam taką nadzieję- powiedział Krzysiek i podszedł do szklanych drzwi. Był zdruzgotany. Wpatrywał się w bezbronnego Tośka, który leżał podpięty do kroplówek i sprzętu, który monitorował jego funkcje życiowe. Chłopiec patrzył się w ojca błagalnym wzrokiem, który mówił o tym, że chce, żeby ojciec go zabrał. Gdy Krzysiek tak stał, zadzwonił jego telefon. Był to Jacek. Odebrał niepewnie. Nie wiedział, co zaraz usłyszy. Bał się, że Jacek powie mu o tym, że stracił ukochaną i dziecko.
-Cześć Krzysiek. Mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedną dobrą, a drugą złą. Od której zacząć?
-Od dobrej.
-Znaleźliśmy Emilkę- powiedział Jacek. Krzysiek się uśmiechnął, ale po chwili uświadomił sobie, że jest jeszcze ta zła wiadomość.
-No a zła?
-W waszym domu jest trup- powiedział Jacek, a Krzysiek z wrażenia siadł na krześle.
*****************************************
Hehe, wredna jestem. Jak myślicie, kto jest trupem?