Emilka obudziła się w dobrze znanym jej pokoju. Była to sypialnia jej i Krzyśka. Leżała na łóżku. Próbowała sobie przypomnieć, co się stało, ale to na nic. W jej głowie była pustka. Ostatnią rzecz jaką sobie przypominała to to, że była z Krzyśkiem w szpitalu, ale nawet nie mogła sobie przypomnieć z jakiego powodu. Chciała się podnieść i zadzwonić do Krzyśka, ale silny ból głowy jej na to nie pozwolił. Po chwili drzwi do sypialni się otworzyły i zobaczyła kobietę w czarnych włosach do ramion z bronią w ręku. To była adwokat Krzyśka- Julia, która pomagała odzyskać Tośka. Z oczu Emilii zaczęły płynąć łzy. Bała się o siebie i dziecko.
-To który to już tydzień?- zapytała, zbliżając się do Emilki i kierując pistolet w stronę brzucha.
-Nie twój interes- odpowiedziała ze strachem z głosie.
-Masz racje, może i nie mój, ale to z kim Krzysiek jest, już tak- powiedziała pewna siebie, a Emilce co raz bardziej leciały łzy z oczu.
-Czego, ty od nas chcesz? Przecież Krzysiek ci zapłacił za to, że go reprezentowałaś.
-Tak, a za kilka upojnych nocy, po których zaszłam w ciążę? Jak mu powiedziałam, że jestem w ciąży, to mnie rzucił. Zerwał ze mną kontakt, a ja nie wiedziałam co robić, więc wzięłam tabletkę wczesnoporonną. Niestety się wykrwawiłam i już nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Dlatego teraz strzelę do ciebie w taki sposób, że ty również nie będziesz mogła mieć dzieci- odparła i pociągnęła za spust pistoletu. Emilka jej nie wierzyła w to co mówi, a poza tym wiedziała, że to nie jest jej wina, że tak się stało.
Komisariat w Wadlewie
-Romek, zbieraj się- powiedział aspirant Damian Kubacki, jeden z nielicznych policjantów na tutejszym komisariacie. Był on dobrym kolegą Emilki. Gdy pracowali razem, byli nawet parą, ale nie układało im się najlepiej, dlatego woleli zostać przyjaciółmi. Tak się lepiej dogadywali i żadne z nich nie widziało siebie razem.
-Co się stało?- zapytał młodszy policjant o stopniu sierżanta.
-Dzwoniła pani Ewa Drawska. Mówiła, że była umówiona z Emilką, ale ona się nie zjawiła na spotkaniu, a tam gdzie mogłaby pójść we Wrocławiu, nie ma jej. Prosiła nas, żebyśmy sprawdzili, czy nie ma jej w Wadlewie- oznajmił Damian, chwytając za swoją radiostację i kluczyki od auta. Oboje udali się do radiowozu i ruszyli w stronę, gdzie mieszka Emilia. Dotarli po kilku minutach. Weszli na posesję. Byli zdziwieni, że drzwi do domu są otwarte. Weszli ostrożnie do środka i zaczęli się rozglądać. W pewnym momencie usłyszeli śmiech kobiety, który dochodził z piętra. Zaczęli się zastanawiać, co się tam może dziać. Romek, który mniej znał Emilkę, pomyślał, że zabawia się z jakimś kolesiem, z kolei Damian wiedział, że to nie jest śmiech Emilii, tylko innej kobiety. Udali się na piętro i stanęli przed drzwiami sypialni.
-To pożegnaj się z dzidziusiem- rzekła Julia.
-Wchodzimy- szepnął Damian- Odłóż tą broń- krzyknął, gdy już byli w pokoju i skierował swój pistolet na Julię. Emilia siedziała skulona i bała się wykonać najmniejszy ruch.
-Bo co?- odparła hardo.
-Bo strzelę do ciebie. Wcale nie będę patrzeć na to, że jesteś kobietą- rzekł.
-Wiecie co? Ja mam lepszy pomysł- powiedziała Julia, puszczając spust. W jednej chwili jedna z osób, przebywająca w sypialni, znalazła się w kałuży krwi.
Szpital, w którym przebywa Tosiek
-Kurwa, niepotrzebnie kazałem iść Emilii. Nawet nie wiem, co się z nią dzieje- powiedział zdenerwowany Krzysiek do mamy Emilii, która, gdy tylko jej córka się nie zjawiła, skontaktowała się z Krzyśkiem i przyjechała do szpitala.
-Spokojnie, już do waszego domu pojechał znajomy Emilki z komisariatu w Wadlewie. Może Emilka po prostu nie czuła się najlepiej, padła jej komórka i wróciła do domu- pani Ewa starała się uspokoić Krzyśka.
-Jeśli jej i dziecku coś się stanie, nie wybaczę sobie tego.
-Nic im nie będzie.
-Mam taką nadzieję- powiedział Krzysiek i podszedł do szklanych drzwi. Był zdruzgotany. Wpatrywał się w bezbronnego Tośka, który leżał podpięty do kroplówek i sprzętu, który monitorował jego funkcje życiowe. Chłopiec patrzył się w ojca błagalnym wzrokiem, który mówił o tym, że chce, żeby ojciec go zabrał. Gdy Krzysiek tak stał, zadzwonił jego telefon. Był to Jacek. Odebrał niepewnie. Nie wiedział, co zaraz usłyszy. Bał się, że Jacek powie mu o tym, że stracił ukochaną i dziecko.
-Cześć Krzysiek. Mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedną dobrą, a drugą złą. Od której zacząć?
-Od dobrej.
-Znaleźliśmy Emilkę- powiedział Jacek. Krzysiek się uśmiechnął, ale po chwili uświadomił sobie, że jest jeszcze ta zła wiadomość.
-No a zła?
-W waszym domu jest trup- powiedział Jacek, a Krzysiek z wrażenia siadł na krześle.
*****************************************
Hehe, wredna jestem. Jak myślicie, kto jest trupem?
Myślę że , policjanci zastrzelili Julię . Opowiadanie cudowne . Pozdrawiam i życzę weny Ela
OdpowiedzUsuńAle przypomnę, że to Julia puściła spust pistoletu, a nie policjanci
UsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na next
Magda
Julia sama się zastrzeliła. Opowi super. Czekam na next i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Mała. ♥
Wspominałam, żebyś dopisała sobie wiedźma do nazwy?
UsuńTak, na Twoim blogu o Oli i Jacku. Hahaha też Cię lubię!
UsuńMała. ♥
Czyżby Julia popełniła samobójstwo? I tak tej kobiety nie lubię xD
OdpowiedzUsuńRozdział super i czekam na next
Pozdrawiam
Paulina
K**wa! Ja p***lę!Jestem spokojnym człowiekiem ale gdy się zezłoszczę klnę jak oszalały.Ta Julia to pi***ona wariatka.Dawaj szybko nowe opowiadanie bo k**wa obrócę cały dom w perzynę
OdpowiedzUsuńWyślij zdjęcie xD A tak w, to już piszę kolejne ;)
UsuńTrochę ochłonąłem.Hmm czy to Damian albo Romek? Zaraz Damian czy ty nie skopiowałaś tej postaci ode mnie
UsuńNie, to przypadek. Po prostu za nim to pisałam, oglądałam Wierna jak pies i stąd to imię, a poza tym podoba mi się bardzo.
Usuń