Emilia siedziała na krześle w gabinecie lekarskim. Bardzo się denerwowała. W końcu lekarz przyszedł ze wszystkimi wynikami badań jej matki i usiadł na krześle, na przeciwko policjantki.
-Proszę pani, pani mama miała rozwaloną głowę, ale już została zszyta. Poza tym ma liczne siniaki i zadrapania. Podejrzewam, że jest ona maltretowana- zwrócił się do sierżant. Emilia nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Z jednej strony chciała pomóc mamie, ale z drugiej strony to jej ojciec. W sumie i tak lekarz musi to zgłosić, ale nie będzie dowodów obciążających go. Z resztą, jakby coś powiedziała, to jej ojciec zrobiłby jej awanturę, że w całym Wrocławiu byłoby ją słychać. Wolała blefować.
-Ja z rodzicami nie mieszkam i nie bardzo wiem, co się dzieje u rodziców. Bywam co prawda u nich czasem, ale nie zauważyłam niczego podejrzonego- skłamała. Nie chciała mówić o problemach obcej osobie.
-No dobra, nie chce pani mówić to nie, ale jako policjantka powinna wiedzieć, że i tak będę musiał to zgłosić- powiedział.
-Tak, wiem to. Jeszcze coś? Chcę zobaczyć się jeszcze z mamą przed końcem przerwy- zapytała niezbyt miło.
-Proszę pani, a ten siniak na pani policzku?- lekarz zwrócił na niego uwagę. Trudno było go nie zauważyć.
-Pracuję w policji. Niektórzy są naprawdę do niej wrogo nastawieni. Jeszcze jakieś pytania?
-Nie, to wszystko. Jakby co, pani matka jest na sali segregacji.
-Dziękuję, do widzenia.
Emilia wstała i wyszła z gabinetu. Udała się na salę segregacji, gdzie była jej mama. Leżała zapatrzona w sufit. Córka podeszła do swojej mamy.
-Cześć mamo. Co się stało?- zapytała troskliwie.
-Nic poważnego, spadłam tylko ze schodów, potykając się o zawinięty dywan- odpowiedziała, ale Emilia jej nie uwierzyła.
-Lekarzowi możesz wcisnąć taki kit, ale nie mi. Mamo, musimy coś z tym zrobić, ty nie możesz z nim mieszkać. Nawet lekarz widzi, że coś jest nie tak- rzekła Emilia.
-No dobra, on mnie zepchnął. Ale co mamy zrobić?- zapytała.
-Wiem jedno, powinnam założyć ci niebieską kartę.
-Ale przecież ojciec się nigdy na to nie zgodzi.
-Ja wiem, ale to nie może tak dłużej trwać. Teraz skończyło się na szyciu głowy, ale kto wie, czy nie skończy się to gorzej- powiedziała Emilia, przytulając swoją matkę- Wypuszczą cię jeszcze dzisiaj?
-Nie wiem, mam zostać na obserwacji, ale ja nie chcę wracać do domu potem.
-Spokojnie, coś zaradzimy, a teraz muszę wracać, bo się przerwa zaraz skończy. Zadzwoń do mnie później, tylko nie dzwoń do ojca. Pa mamo- Emilia pocałowała Anetę w policzek.
-Pa córciu.
Emilia wróciła do radiowozu, gdzie czekał na nią Krzysiek. Zauważył, że jest załamana, dlatego nawet nie zaczynał tematu. Nie chciał jeszcze bardziej dołować koleżanki. Posterunkowy zgłosił koniec przerwy i ruszyli z parkingu. Emilia w ogóle się nie odzywała. W międzyczasie poprawiła sobie tylko makijaż, a tak to całą drogę myślała o tym, co dzieje się w domu jej rodziców. Te myśli tak ją przytłoczyły, że nawet nie zauważyła, że jadą na interwencję. Dopiero, gdy Krzysiek stanął przed kamienicą, do której mieli wezwanie zorientowała się, że muszą interweniować. Emilka schowała sprawy prywatne do kieszeni i udali się do mieszkania. Niestety sprawa dla Emilii okazała się być o wiele trudniejsza niż jej się wydawało. Niby wezwanie do awantury, jakich wiele, ale tego dnia było jej się trudno skupić, ze względu na sytuację rodzinną. Całe szczęście to była zwykła wymiana zdań, pomiędzy rodzicami, którzy mieli odmienne zdanie co do wychowania dziecka. Zostali upomnieni i Emilia z Krzyśkiem mogli wrócić na patrol.
Emilia w radiowozie wróciła myślami do matki. Zastanawiała się, gdzie mogłaby przenocować. Wtedy przyszedł jej do głowy pewien pomysł, ale zastanawiała się, czy osoba, którą ma poprosić o pomoc się zgodzi. Postanowiła zaryzykować.
-Krzysiek, mogę się ciebie o coś zapytać?- zaczęła.
-No pewnie- odparł.
-Bo ja nie chcę, żeby moja mama wracała do domu i nie chcę jej też zabierać do siebie, bo ojciec wie, gdzie mieszkam, a poza tym ma klucze do mieszkania. No i, czy moja mama mogłaby u ciebie przenocować?- popatrzyła na Krzyśka swoimi brązowymi oczami. Krzysiek widząc je, nie mógł odmówić jej, ale miał pewne obawy.
-Może u mnie przenocować, ale co z tobą? Przecież jak twoja mama nie wróci do domu, to pierwszą osobą, u której będzie jej szukał, to będziesz ty.
-Myślałam o tym. Nie wiem, może z Olą pogadam.
-Mam inny, lepszy pomysł, ale muszę najpierw jeden telefon wykonać- powiedział, przypominając sobie ostatnią rozmowę przy piwie z jednym ze znajomych.
-Co ty kombinujesz?- zapytała zaskoczona.
-Zobaczysz potem, a teraz skupmy się na patrolu- powiedział Krzysiek.
Służba minęła im dosyć spokojnie. Emilia w trakcie pracy dostała telefon, że może odebrać swoją mamę ze szpitala o 19. Patrol 06 wrócił na komendę około 17.45. Napisali notatki i poszli się przebrać. Krzysztof w międzyczasie, wykonał telefon, po którym wrócił do biura uśmiechnięty. Emilia właśnie zakładała kurtkę. Krzysiek podszedł do swojej szafki i wyjął ze swojego plecaka komplet kluczy, po czym zapisał na karteczce adres i dał to Emilce.
-Co to jest?- zapytała, zaskoczona gestem kolegi- Przecież to mieszkanie Moniki- spojrzała na karteczkę jeszcze raz, żeby się upewnić.
-Słuchaj, Monika i tak jest w Austrii z Frankiem, a Artur jest na dwutygodniowej delegacji w Szczecinie. Zadzwoniłem do niego z zapytaniem, kiedy wraca. Powiedział, że jeszcze osiem dni tam będzie i nie ma problemu, żebyście tam spały- opowiedział.
-No ale chyba nie mówiłeś mu, o tym co się stało?- zapytała niepewnie.
-No jasne, że nie. Powiedziałem, że masz zalane mieszkanie.
-Dzięki ci Krzysiek- powiedziała i przytuliła go po przyjacielsku.
-Nie ma za co- odpowiedział skromnie.
-To ja jadę po mamę i do jutra.
-Do jutra- Krzysiek posłał koleżance serdeczny uśmiech.
Emilia wyszła z komendy i pojechała najpierw do domu swoich rodziców. Wiedziała, że ojciec ma jakieś spotkanie, bo jakaś firma miała kupić od niego samochody. Weszła do domu, który z zewnątrz wyglądał ślicznie, ale w środku po wczorajszej i dzisiejszej awanturze była wszędzie krew oraz potłuczone naczynia. Sierżant miała jeszcze czterdzieści minut, a że do szpitala było pięć minut spacerem, postanowiła ogarnąć ten bałagan. Gdy skończyła, było za piętnaście dziewiętnasta. Usiadła na schodach, żeby chwilę odsapnąć. Kiedy już miała wychodzić, zauważyła na komodzie jakieś papiery. Z ciekawości zaczęła je przeglądać. Były to papiery rozwodowe. Widocznie mama w tajemnicy chciała złożyć pozew o rozwód, ale jej tata znalazł to i zrobił awanturę. W duchu ucieszyła się, że jej mama postanowiła z tym skończyć. W końcu musiał nadejść ten dzień. Emilia odłożyła kartki, tak jak leżały, zabrała kilka rzeczy mamy i pojechała po nią do szpitala. Postanowiła na razie nic nie będzie mówić o tym, że widziała pozew o rozwód. Gdy podjechała autem pod szpital, jej mama czekała już na nią. Wsiadła do auta i ruszyli.
-Gdzie jedziemy?- zapytała Ewa.
-Najpierw jedziemy do mnie. Muszę wziąć kilka rzeczy, a potem jedziemy do mieszkania mojej koleżanki, która jest z synem w Austrii, a jej mąż w Szczecinie na delegacji.
-A co z moimi rzeczami?
-Byłam u was, za nim po ciebie pojechałam. Wiedziałam, że ojciec ma spotkanie i dlatego tam pojechałam. Ogarnęłam tam trochę.
-Dzięki córciu.
Emilia dotarła pod blok, w którym mieszka. Skoczyła szybko po to, co potrzebuje najbardziej. Wróciła do auta z torbą, krórą wrzuciła do bagażnika. Wsiadła do auta i ruszyli w stronę osiedla, gdzie znajdowało się mieszkanie Moniki. Emilka zabrała wszystkie rzeczy z bagażnika i poszły w stronę klatki. Najpierw musiała ogarnąć, który klucz jest od czego, bo zapomniała się zapytać Krzyśka. Gdy już były w mieszkaniu, rozpakowały rzeczy i postanowiły coś zjeść. Nie było nic w lodówce, dlatego zamówiły pizzę do domu. Gdy przyjechał dostawca, Emilia odebrała pizzę, zapłaciła i zamknęła mieszkanie. Wyciszyły swoje telefony, żeby Andrzej im nie przeszkadzał i włączyły telewizor. Zaczęły oglądać jakiś romans. Policjantka i jej mama uwielbiały takie filmy. Nie miały jednak często okazji spędzać wspólnie wieczorów. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz usiadła na spokojnie z mamą i oglądała jakiś film. Zdarzało się to naprawdę sporadycznie. Kiedy film się skończył, obu paniom leciały łzy ze wzruszenia. Była godzina 23. Emilka pościeliła sobie na sofie w salonie, a swojej mamie w pokoju gościnnym. Emilia jak i jej mama zasnęły szybko, ale i tak policjantka co chwilę się budziła, bo śniły jej się koszmary. Najpierw, że jedzie po pracy do rodziców i tam zastaje martwą mamę, a później śniło się jej, że stoi z pistoletem w ręku i mierzy w stronę ojca. W końcu strzela, a on umiera. Dopiero o czwartej nad ranem zasnęła i nie śniły jej się koszmary. Niestety jej sen nie trwał długo, bo o 6 zadzwonił budzik, który obudził ją do pracy. Uszykowała się, zostawiła mamie kartkę, że wychodzi i będzie około 18-19. Wyszła i udała się na komendę. Gdy była na miejscu, udała się do biura, gdzie czekał na nią ją partner z patrolu. Poszła się przebrać i razem z Krzyśkiem poszli na odprawę. Nie mieli nawet czasu pogadać. Dopiero po odprawie, gdy poszli do biura po rzeczy, mieli chwilę czasu.
-Dziękuję ci Krzysiek- powiedziała Emilka, zapinając kamizelkę.
-Właściwie to powinnaś dziękować Arturowi. A jak tam twoja mama?
-Nawet dobrze. Wczoraj zrobiłyśmy sobie babski wieczór. Oglądałyśmy romans i pizzę zamówiliśmy. Telefony miałyśmy wyciszone, więc trochę zapomniałyśmy. To co idziemy?- Emilia chciała jak najszybciej udać się na patrol.
-Tak- odpowiedział, wkładając pałkę.
Wtedy do ich pokoju wszedł dyżurny.
-Słuchajcie, przyszedł mężczyzna i chce zgłosić zaginięcie żony. Porozmawiacie z nim? Nie mam kogo innego poprosić?- zapytał. Emilia i Krzysiek się na siebie, po czym oboje kiwnęli głową, że mogą.
-Czeka na was w pokoju przesłuchań. Tylko uważajcie, bo ma lekko wybuchowy charakter- Jacek wyszedł, zostawiając szóstkę samą. Gdy drzwi się zamknęły, odezwała się Emilia.
-Zakład, że to mój ojciec?
-Skąd wiesz?- zapytał.
-Intuicja. A, i jeśli się okaże, że to on, przyjmiesz sam zawiadomienie?
-Jasne.
Emilia i Krzysiek poszli do pokoju przesłuchań. Gdy tylko weszli do pokoju, Emilia od razu się wycofała, żeby mężczyzna siedzący na krześle jej nie zauważył. Niestety nie zdążyła, bo ją zauważył. Rzucił się na nią i zaczął wyzywać. Próbowała się jakoś bronić, ale to na nic. Dopiero Krzysiek razem z Jackiem, który wybiegł ze swojego gabinetu go obezwładnili. Policjanci zaprowadzili go do Kobielaka, a Emilia poszła do łazienki. Oparła się o ścianę i osunęła się po niej1. Wyjęła z kieszeni tabletkę i połknęła bez popijania.
Tym czasem na korytarzu
Krzysiek latał po całej komendzie szukając koleżanki. Zostały mu do sprawdzenia tylko łazienki. Stanął przed damską toaletą i po chwili zawahania wszedł. To co tam zobaczył zszokowało go bardzo. Emilia leżała na ziemi, obok niej pudełko z wysypanymi lekami. Pobiegł szybko do dyżurnego, prosząc o wezwanie karetki, a po chwili wrócił do koleżanki, którą ułożył w bezpiecznej pozycji. Pogotowie zabrało Emilię do szpitala, a Krzysiek został wezwany do komendanta.
-Krzysiek, co się stało Emilce? Dlaczego ją pogotowie zabrało?- zapytał komendant, przejęty losem swojej podwładnej. Wiedział tylko, że została zabrana do szpitala.
-Powiem tak, ojciec Emilii przyszedł zgłosić zagninięcie swojej żony, a mamy Emilki. Gdy tylko zobaczył Emilię, zaczął ją szarpać i wyzywać. Jest w areszcie za napaść na funkcjonariusza na służbie. Więcej powiedzieć nie mogę, bo nie jestem do tego upoważniony- powiedział Krzysiek.
-No dobrze, nie musisz nic więcej. Słuchaj Zapała, jako że nie mam dla ciebie partnera, masz wolne i jakbyś wiedział co z Emilią, to daj mi znać.
-Dziękuję panie komendancie. Do widzenia.
Krzysiek udał się po swoje ubrania, żeby się przebrać, a potem pojechał do mieszkania Moniki, gdzie przebywała mama jego koleżanki. Nie wiedział, czy została powiadomiona, więc chciał sprawdzić to osobiście. Podjechał pod blok Kownackich. Wysiadł z auta i udał się w stronę klatki. Wszedł do budynku i skierował się do mieszkania, które znajdowało się na parterze. W końcu odpuścił i pojechał w stronę szpitala, gdzie leżała Emilia. Chciał zobaczyć, czy wszystko z nią w porządku.
Po godzinie przebijania się przez w korki w mieście, dotarł na miejsce. Zaparkował i wszedł do budynku szpitala. Zapytał się pielęgniarki, jaki jest stan Drawskiej, ale nikt nie chciał mu powiedzieć, bo nie był z rodziny, a argument, że jest policjantem, też nie działał. W końcu dostrzegł na korytarzu zapłakaną mamę Emilii. Podszedł do niej i usiadł obok.
-Dzień dobry, ja jestem Krzysiek, kolega Emilii z pracy- przedstawił się- Co z Emilią?
-Dzień dobry. To pan znalazł ją w tej toalecie?
-Tak, to ja.
-Chciałabym bardzo panu podziękować. Lekarz powiedział, że gdyby została znaleziona kilkanaście minut później, jej stan byłby o wiele gorszy- powiedziała ze łzami w oczach.
-Ale nie ma o czym mówić- zaczął Krzysiek. W ogóle nie czuł, że zrobił coś wielkiego. Po prostu zadbał o życie koleżanki z patrolu, jednak jej mama uważała zupełnie inaczej.
-Uratował pan mój jedyny skarb. Tak naprawdę, mam tylko ją- powiedziała i się rozpłakała, tak jak Emilia poprzedniego dnia w radiowozie, gdy zadzwonił Jacek.
-A gdzie Emilia teraz jest?- zapytał.
-Leży na sali. Dostała kroplówkę, żeby oczyścić organizm. Jest nadal nieprzytomna. Lekarz zabronił do niej wchodzić. Muszę czekać.
-No dobrze. Mogę zaczekać razem z panią? Chciałbym się z nią zobaczyć.
-No pewnie. A mogę zadać panu jedno pytanie?
-Oczywiście.
-Wie pan może dlaczego ona to zrobiła?
-Tylko się domyślam. Może odpowiem od początku. Po odprawie poszliśmy po swoje rzeczy i mieliśmy wyjeżdżać na patrol, gdy przyszedł do nas dyżurny i poprosił, żebyśmy porozmawiali z facetem, który przyszedł zgłosić zaginięcie żony. Emilia od razu się domyśliła, że to jej ojciec. Jak go zobaczyła to chciała wyjść, ale...- nie dokończył, bo wyszedł lekarz z sali Emilii.
Tak, wiem. Drugie opowiadanie i główna bohaterka ląduje w szpitalu. No ale nie zabijajcie mnie, bo to logiczne, że jej nie uśmiercę. To byłoby bez sensu. Następne opowiadanie będzie, jak napiszę o Monice, potem o Oli i Jacku, a na koniec o Krzyśku (chyba, że go ominę i będę pisała o Emilce po opowiadaniu o Oli i Jacku). No cóż, zobaczymy. Pozdrawiam Czytelników ;)
Okej, czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Super rozdział . Biedna Emilka oby szybko się obudziła .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Klaudia
Super rozdział. Dobrze że Krzysio znalazł Emilke. I że nic poważnego jej nie jest. Nie zabijemy cię. Bo zabilibysmy cię dopiero jakby coś jej większego się stało. Czekam na wiecej bo twój blog robi się coraz ciekawszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
Jestem pozytywnie zaskoczona, że akcja się tak szybko rozwija. Naprawdę szkoda mi Emilki i mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nadia
Ale super smutny rozdział.
OdpowiedzUsuńAle cieszę się że długi bo mam co robić ;).
Pozdrawiam,
Ola
Superowe opowiadanie...
OdpowiedzUsuń