czwartek, 5 listopada 2015

I.5

-Mam nadzieję, że chociaż łóźko mamy z Arturem wygodne- zaśmiała się blondynka, stojąca w drzwiach- Jak będziecie kupować to dajcie znać.
-Co ty tu robisz?- zapytali jednoczesnie zaskoczeni widokiem koleżanki.
-Z tego co pamiętam to tu mieszkam, a to jest sypialnia moja i Artura.
Emilia i Krzysiek się zarumienili ze wstydu. Było im wstyd, że wyszło jak wyszło.
-My ci to wszystko wytłumaczymy- powiedział Krzysiek. Czuł się jak nastolatek przyłapany przez rodziców po nocce z dziewczyną.
-Dobra, nie tłumaczcie się, ale jak nie chcecie się tłumaczyć dzieciom, to radzę wam się ubrać i wyjść z sypialni- koleżanka posłała ciepły uśmiech znajomym.
Emilia i Krzysiek wstali, ubrali się i poszli do kuchni robić śniadanie.
Kwadrans później siedzieli już w kuchni. Panowała niezręczna cisza. Ani Emilia, ani Krzysiek nie chcieli się odzywać. Było im głupio, że Monika musiała ich widzieć w jej sypialni.
-Monika, bo my- zaczęła Emilia.
-Emilia, naprawdę nie macie mi się z czego tłumaczyć. Lepiej mówcie co na komendzie u was?- zapytała Monika, chcąc już zakończyć temat.
-Jakoś leci- odpowiedział Krzysiek cały czas skrępowany sytuacją.
-A Ola i Jacek?
-Nie są już razem- powiedziała Emilia i zamieszała kawę łyżeczką, uciekając od znajomych wzrokiem. Monikę zdenerwowała już ta niezręczna sytuacja.
-Emilia, Krzysiek ja wszystko rozumiem, ale nie musicie...- Monika nie dokończyła, bo Emilia zgasiła ją wzrokiem, jakby nie chciała, żeby Monika mówiła o tym przy matce.
-Lepiej mów, co u Franka?- teraz nawet Krzysiek zmienił temat.
-Robi duże postępy w rehabilitacji, teraz teściowa jest z nim, a ja przyleciałam załatwić kilka spraw.
-A kiedy wracasz na stałe?
-Nie wiem jeszcze- powiedziała Monika i w tej chwili do kuchni wbiegł Tosiek, który spał jeszcze w salonie, a obudziły go głosy dochodzące z kuchni.
-Ciocia- krzyknął uradowany- A gdzie Franek?
-Franek został z babcią w Austrii, ale mam dla ciebie propozycje, o ile tata się zgodzi- Monika spojrzała na Krzyśka- Może byś pojechał ze mną do Franka.
Tosiek zaczął skakać z radości i błagać Krzyśka. W końcu ojciec chłopca się zgodził.
Siedzieli kolejną godzinę. Atmosfera się trochę rozluźniła. Nie poruszali tego, co Monika zastała w sypialni. Po południu Krzysiek z synem się zebrali i pojechali do siebie. Monika pojechała z kolei na zakupy. W mieszkaniu Kownackiej została tylko Emilia i jej mama. Ew postanowiła pogadać z córką. Słyszała, że wczoraj wróciła z kolegą pijana i poszli do łóżka.
-Emilko, a tobie podoba się ten Krzysiek?
-Mamo, prosiłam cię. Możesz odpuścić?
-No dobra, ale chciałabym mieć takiego zięcia.
Mama policjantki w końcu odpuściła.
Tydzień później
Emilii dzisiaj skończyło się zwolnienie. Od dnia, kiedy poszli do łóżka, nie kontaktowała się z Krzyśkiem. On również nie próbował się z nią skontaktować. Emilia dwa dni od tej nocy wróciła do swojego mieszkania, a jej mama do siebie. Ojca jej wypuścili. Dostał tylko grzywnę. Od tego momentu się trochę uspokoił.
Emilia wstała rano do pracy jak zwykle. Stęskniła się za znajomymi. Za Olą, Jackiem, Mikołajem, ale jakoś nie chciało jej się tam iść, ze względu na Krzyśka. Wiedziała, że jak wsiądą do radiowozu, to nie unikną rozmowy. Ubrała się, umalowała, zjadła śniadanie i pojechała na komendę. Bała się spotkania z kolegą, z którym tydzień temu przez swoją nierozwagę poszła do łóżka. Na jej szczęście Krzyśka jeszcze nie było. Poszła się przebrać i wróciła do biura. Krzyśka dalej nie było. Teraz to nawet zaczęła się zastanawiać co się stało, że go jeszcze nie ma, ale nie czekała już na niego, bo nie chciała mieć nieprzyjemności. Weszła do sali, gdzie byli już wszyscy, oprócz Krzyśka. Emilię zastanawiało to bardzo. Komendant poinformował kto w jakim rewirze ma dzisiaj patrol. Emilię poinformował, że dzisiaj pracuje za biurkiem, ale najpierw po odprawie chciał z nią porozmawiać. Domyśliła się, że to chodzi o Krzyśka. Niechętnie poszła do dowódcy jednostki.
-Emilia, chciałbym z tobą porozmawiać na temat Krzyśka. Dzwonił dzisiaj do mnie, był chyba wstawiony, bo miał dziwny głos. Jeździcie już ze sobą trochę czasu, wiesz może, co się mogło stać?
-Niestety nic nie wiem. Nie rozmawialiśmy ze sobą od zeszłego tygodnia.
-No dobra, nie zatrzymuję cię Drawska.
-Do widzenia.
Emilia wyszła z gabinetu komendanta i poszła do biura. Zaczęła wypełniać papiery, ale nieobecność partnera z patrolu nie dawała jej spokoju. Wzięła telefon i najechała na numer Krzyśka. Zawahała się. Dzwonić do niego czy nie. W końcu wykręciła numer, ale mężczyzna nie odebrał. Postanowiła zająć się pracą i nie myśleć o koledze, a później do niego pojedzie. Około 14 poszła na przerwę. Na stołówce umówiła się z Olą i Mikołajem. Znajomi już na nią czekali.
-Hej, co tam u was?- zapytała Emilia, dosiadając się do nich.
-Daj spokój, trafiło nam się kilku pijaków. Do tego jeden złodziej, któremu zachciało się sprintu. A co u ciebie? W ogóle co z Krzyśkiem?
-Nie mam pojęcia, po tej akcji u Moniki...- zaczęła, ale opamiętała się, że są w pracy i nie wypada mówić o sprawach aż tak prywatnych.
-Po jakiej akcji?- zaciekawiła się Ola.
-Nieważne.
-No powiedz- nalegała Ola. W końcu sierżant uległa. Rozejrzała się czy ktoś nie podsłuchuje.
-Chodzi o to, że się trochę spiliśmy i wylądowaliśmy w łóżku Moniki i Artura- powiedziała najciszej jak mogła.
-No to grubo.
-Jeszcze na dodatek Monika nas zobaczyła razem.
-Dobrze, że nie Tosiek- wtrąciła Ola.
-Ale i tak było nam wstyd. Jeszcze do tego moja matka próbuje nas na siłę zeswatać.
-No to wspóczuje- Ola chciała coś powiedzieć, ale przerwał im dyżurny, który wezwał Emilię, żeby poszła przyjąć zgłoszenie. Sierżant ich przeprosiła i poszła do Nowaka.
Po skończonej służbie, Emilia oddała wszystkie papiery, po czym poszła się przebrać i udała się pod blok swojego znajomego. Wysiadała już z auta i miała iść w stronę bloku, ale nie doszła. Jak zamykała auto, poczuła silne uderzenie, a potem nieprzytomna osunęła się na ziemię. Ktoś w kominiarce wpakował ją do auta i odjechał.
1,5h później
Emilia zaczynała odzyskiwać świadomość. Leżała w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Zaczęła się rozglądać i zastanawiać, gdzie może być. Zaczęła szukać telefonu, ale go nie znalazła. Siadła pod ścianą i zaczęła cicho szlochać. Zastanawiała się, dlaczego ona. Szukała wzrokiem jakiegoś wyjścia, ale pomieszczenie było bez okien i tylko jedne drzwi.
Gdy tak siedziała i myślała o ucieczce, do pomieszczenia dwóch napakowanych mężczyzn.
-No to teraz się zabawimy- powiedział jeden z nich, nie co niższy od drugiego.
-Czego ode mnie chcecie?- zapytała, siedząc skulona i przerażona.
-My? Chcemy pieniędzy od twojego ojca, a jak nie, to się najpierw tobą zabawimy, a potem zabijemy- powiedział wyższy, kręcąc służbową bronią Emilki i wyszli, zostawiając ją samą. Kobieta się rozpłakała.
W międzyczasie pod blokiem
Krzysiek wynosił śmieci po imprezie w jego mieszkaniu, która odbyła się poprzedniego dnia. Jako, że jego syn był w Austrii, mógł sobie pozwolić. Gdy już szedł w stronę bloku, jego uwagę przykuł granatowy Ford Mondeo. Był to samochód Emilii. Był ciekawy po co tu przyjechała. Znał ją na tyle dobrze, że wiedział, że na tym osiedlu oprócz niego, nie ma żadnych znajomych. Najdziwniejsze było to, że kluczyki leżały obok, a samochód nie był zamknięty. Podniósł je, zamknął auto i poszedł do mieszkania. Wziął telefon i postanowił zadzwonić. Może chciała go odwiedzić i poszła do sklepu, a nie zauważyła, że klucze zgubiła. Niestety włączyła się poczta głosowa. Postanowił nie bagatelizować tego. Ogarnął się i poszedł na autobus, który jechał w stronę komendy. Bał się jechać autem po wczorajszej imprezie.
30 minut później był już na komisariacie. Gdy szedł w stronę pokoju dyżurnego, natknął się na znajomych, Mikołaja i Olę.
-Cześć Krzysiek- powiedziała Ola, zauważając kolegę.
-O, cześć. Jest jeszcze może Jacek?- zapytał zdenerwowany.
-A stało się coś?
-Tak, to znaczy nie, sam nie wiem- Krzysiek zaczął się mieszać sam, w tym co mówi.
-Uspokój się i mów o co chodzi- powiedziała Ola i usiedli na krzesłach. Krzysiek opowiedział koleżance, co się stało, ale mówił tak chaotycznie, że trudno było go zrozumieć. Gdy aspirant i posterunkowa wysłuchali kolegi, zaprowadzili go do policjantów z pionu kryminalnego. Tam poprosili o ustalenie, gdzie ostatni raz logował się telefon Emilki. W trakcie czekania na efekty, poszli na stołówkę, napić się kawy. Po jakimś czasie przyszedł do nich Tomek, policjant z wydziału kryminalnego, który przekazał im, co udało się ustalić.
-A więc tak, telefon Emilki ostatni raz znajdował się na osiedlu, na którym mieszkasz, aż cztery godziny temu, więc na pewno nie ma mowy o tym, że rozładował się jej telefon, a poszła do sklepu. Może jednak ma jakąś koleżankę na tym osiedlu- zasugerował.
-Nie ma. A jeśli to porwanie?
-Nie wiem Krzysiek, ale miejmy nadzieję, że się odnajdzie. Ja lecę, bo mam dużo roboty. Narazie wam.
-Dzięki, narazie.
Tomek poszedł w swoją stronę, a oni zaczęli myśleć co dalej. Przerwał im telefon od mamy Emilki. Krzysiek dał na głośnomówiący, żeby Mikołaj i Ola też mogli słyszeć.
-Emilka..., bo ona...- mama kobiety była bardzo zdenerwowana. Płakała i nie była w stanie nic powiedzieć.
-Pani Ewo, spokojnie- powiedział Krzysiek, chociaż mu też było trudno go zachować.
-Nasza córka została porwana do jasnej cholery- wrzasnął Andrzej, ojciec Emilki- Zróbcie coś z tym- Krzyśka trochę to zdziwiło, bo od kiedy Drawski przejmuje się losami córki- Oni żądają okupu, bo inaczej ją zgwałcą, a potem zabiją. Z tymi gościami nie ma żartów. Ja ich dobrze znam.
-Panie Andrzeju, w jakiej formie dostał pan informacje o okupie?
-Pocztą mejlową.
-A czy mogliby państwo podjechać na komendę?
-Jasne, zaraz będziemy- powiedział Andrzej i się rozłączyli.
-Czyli jednak ją porwali- westchnęła i posmutniała. Jeszcze kilka godzin temu siedzieli przy tym samym stoliku, a Emilia jej powiedziała o tym, jak poszła do łóżka z Krzyśkiem.
Gdy oni czekali na rodziców koleżanki, w opuszczonej fabryce Emilia przeżywała koszmar.
-No i teraz czekać, aż twoi rodzice dadzą pieniądze. Ciekawe, czy będą mieli te cztery miliony do końca tygodnia- powiedział jeden z facetów.
-Nic wam nie dadzą. Jestem pewna, że wrocławska policja próbuje was namierzyć.
-Nie byłbym tego taki pewien, a jeśli tak, to umrzesz tutaj. Zwiążemy cię, zostawimy i za zabójstwo nawet siedzieć nie pójdziemy.
Mężczyźni wyszli z pomieszczenia. Emilia się rozpłakała, ale chwilę później zasnęła na materacu, który leżał w kącie.
W tym samym czasie na komendzie
Na nogi została postawiona cała wrocławska policja. Niestety wszystkie sposoby namierzenia Emilii czy porywaczy zawiodły. Krzysiek razem z rodzicami Emilii pojechał do nich. Musiał ich jakoś uspokoić, chociaż było mu trudno, bo sam chodził nabuzowany.
-Panie Krzysztofie- powiedział Drawski, gdy siedzieli i jedli kolacje- Chciałem pana przeprosić. Z pana jest naprawdę równy facet.
-Przeprosiny przyjętę, ale pod jednym warunkiem. Jeśli Emilia znowu się będzie na pana skarżyć, cofam przyjęcie przeprosin- powiedział Krzysiek i podali sobie dłonie.
Robił się już późny wieczór. Każdy był zmęczony. Mama Emilki pościeliła Krzyśkowi w pokoju gościnnym, a ona wraz z mężem udała się do sypialni. Krzysiek całą noc się wierci i nie mógł zasnąć. W końcu udało mu się o czwartej nad ranem.

No i napisałam kolejne opowiadanie. Jak myślicie, czy uda się odnaleźć Emilię na czas, czy Drawscy może jednak zdecydują się zapłacić okup? No i czy się wam podoba ogólnie opowiadanie?

6 komentarzy:

  1. Opowiadanie świetne. Mam nadzieję, że policja znajdzie Emilkę zanim zrobią jej krzywdę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie ale znalazłam kilka błędów. Najgorszy to chyba to, że napisałaś na końcu ,,...o czwartek nad ranem."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam na telefonie i autokorekta robi swoje, a ja czytając i tak tych błędów nie widzę.

      Usuń
    2. Ale to chyba dobrze, że cię poprawiłam? Pytam bo niektórzy nie znoszą jak się ich poprawia. Ja osobiście to lubię.

      Usuń
    3. Na wstępie chciałem bardzo , bardzo przeprosić, że nie skomentowałem tego opowiadania.

      Krzysztof bardzo martwi się o Emilię.

      Oby Emilię szybko znaleźli...

      Pozdrawiam
      Bartek


      Bardzo fajnie , że Monika (na chwilę) wróciła

      Opowiadanie GENIALNE , super.

      Fajnie , że Tosiek wyjechał do Austrii i może spotkać się z kolegą.

      Usuń
  3. Jezu...
    Mam nadzieję, że ją uratują...
    Opowiadanie super!
    Pozdrawiam!
    Marcin

    OdpowiedzUsuń